-Et rapelle toi que tu peux avoir le monde á tes pieds,si tu ne te laisse pas abattre par ceux qui te laisse de côté...-Sophie zaśpiewała cichutko.Był rześki poranek,w nocy deszcz wypłukał rozgrzane od wcześniejszego słońca chodniki,więc nie było już tak duszno.Przybyła dziś do pracy wcześniej,bo dostawca kwiatów powiadomił ją o problemach,które go dręczą.Tak jak to we Francji często bywa,ludzie strajkują.Oczekują podwyżek,ale on nie może sobie na to pozwolić,bo inaczej pogrąży się w długach.Wyglądał na naprawdę załamanego,Sophie znała go już prawie dwa lata i nigdy nie widziała go jeszcze w tak kiepskim stanie.Mimo to starała się go pocieszyć,wyjaśniła,że prędzej czy później ludzie zatęsknią za pracą u niego.W końcu nie wszędzie można liczyć na tak miłą atmosferę.
Rozkładając świeże kwiaty,które uśmiechały się do słońca,lubiła sobie czasem pośpiewać.Nie była w tej kwestii specjalnie utalentowana,nie tak jak jej mama,ale i tak sprawiało jej to radość.
-Pięknie śpiewasz.Nic z tego nie zrozumiałem,ale i tak jestem pod wielkim wrażeniem.
Sophie momentalnie wydobyła z siebie cichy krzyk,z jednej ręki wypadł jej cały bukiet gerbery,a drugą niechcący zbiła wazon z wodą,która wylała się jej na sukienkę,nogi i buty.Złapała się za serce i odwróciła za siebie,usiłując wyrównać oddech.
-O mój Boże,przepraszam!-zawołał Harry i zaczął zbierać rozsypane kwiaty.Sophie przez krótką chwilę stała w bezruchu,próbując dojść do siebie.-Jesteś cała mokra...Daleko mieszkasz? Może...może kupię Ci nową sukienkę,albo popilnuję stoiska,a ty sama...-zdenerwowany gonił wokół niej,starając się opanować sytuację,natomiast kilka ciekawskich osób,zaczęło mu robić zdjęcia,zapewne go rozpoznając.Blondynka odwróciła się od nich,a serce zaczęło jej mocno bić.Tylko spokojnie...
-Daj spokój,nic się nie stało.-pochyliła się wreszcie nad nim i nakazała mu wstać.-To nic takiego,na prawdę,tylko śmiertelnie się wystraszyłam...-czuła jak na jej policzkach płoną rumieńce.W dodatku zebrało się jeszcze więcej ludzi,jeszcze więcej aparatów,więc będzie jeszcze więcej zdjęć.Sophie nie może do tego dopuścić.-Jestem trochę strachliwa.-wyjaśniła i nałożyła na oczy ciemne okulary.
-Nie chciałem Cię wystraszyć.-spojrzał na nią przepraszająco.-Po prostu chciałem spytać czy jesteś dziś wolna po południu,ale usłyszałem jak śpiewasz i nie chciałem przeszkadzać...-wyjaśniał,ale ona już go nie słuchała.Skupiła się na słowach ''...chciałem spytać czy jesteś dziś wolna po południu...'' i na zgromadzeniu,w którym ona i Harry byli w centrum uwagi.
-Co tu się dzieje?-usłyszeli barwny,kobiecy głos,z mocno brytyjskim akcentem i odwrócili głowy.Podeszła do nich średniego wzrostu niebiesko-fioletowo włosa dziewczyna,która wzrokiem oceniała całą sytuację.Sophie nigdy jej nie widziała,ale miała wrażenie,jakby kogoś jej przypominała.
-Nic,wszystko w jak najlepszym porządku.-rzucił Harry.
-Taak,właśnie widzę.-wskazała palcem na tłumy ludzi,przeciskających się,aby na własne oczy ujrzeć sławnego Harry'ego Styles'a.-Przez chwilę się wystraszyłam,kiedy straciłam Cię z oczu,ale nie musiałam się długo zastanawiać nad tym gdzie się podziewasz.
-To jest Gemma.-wyjaśnił Harry,wskazując na swoją towarzyszkę.-A to jest...-urwał,zastanawiając się.-Jak to możliwe,że jeszcze nie znam twojego imienia?
-Jestem S...-zaczęła,ale szybko ugryzła się w język.-Christelle.Miło mi.-wyciągnęła rękę do owej Gemmy,a dziewczyna uścisnęła ją,zdobywając się na lekki uśmiech.
-Christelle...-powtórzył Harry,z wielkim zainteresowaniem.Widocznie chciał jeszcze coś powiedzieć,ale przerwał,widząc kilku wysokich mężczyzn,idących w ich kierunku.Cała trójka miała ze sobą profesjonalną kamerę,mikrofon i z pięć aparatów.-Żadnych wywiadów.-zaprotestował szybko,a Sophie czuła jak dzisiejsze śniadanie podchodzi jej do gardła.Widok kamery i aparatów,dzięki którym jej twarz jeszcze dziś może znaleźć się w zasięgu całego świata,o mało co nie przyprawiła jej o mdłości.Ominęła ich i wbiegła prędko do sklepiku.Po kilku minutach,które dla niej dłużyły się niemiłosiernie,Gemma weszła pomału do środka.
-Wszystko w porządku?-zapytała,a Sophie pokiwała głową.
-Tak,przepraszam,mam astmę i dostałam małego ataku.Musiałam znaleźć to.-wskazała małą buteleczkę z inhalatorem i uśmiechnęła się delikatnie,chociaż czuła że nogi i ręce nadal jej się trzęsą.
-Wybacz,on naprawdę nie chciał...-westchnęła i przymknęła drzwi,za którymi Harry wykłócał się z dziennikarzami.-Coraz częściej się na nich wścieka.Są wszędzie.
Sophie pokiwała powoli głową.Nie mogła sobie wyobrazić takiego życia,szczególnie w jej przypadku.
-Nie chcę Cię straszyć,ale chyba nie masz co liczyć na spokojną pracę.Przynajmniej nie dzisiaj,każdy będzie chciał się od Ciebie czegoś dowiedzieć.-wywróciła oczami.-Przecież to takie interesujące.
Sophie mimo spięcia,które jej towarzyszyło,nie mogła się powstrzymać,aby nie zachichotać.Bawiła ją irytacja Gemmy,widać,że dziewczyna Harry'ego miała cięty język i podchodziła do wszystkiego z lekkim dystansem.
-Jeśli tak,to chyba dam sobie spokój na kilka dni.-oznajmiła.
-Nie będziesz miała przez to kłopotów?
-Nie,sama sobie jestem szefem.-wyjaśniła z uśmiechem,i w tym momencie do sklepu wszedł Harry.Między jego brwiami malowała się mała zmarszczka,ale po chwili odetchnął z ulgą.
-Jeszcze raz najmocniej Cię przepraszam za to wszystko.Teraz to już musisz się zgodzić na ten obiad z nami,muszę Ci to jakoś wynagrodzić.-spojrzał na nią,z wyraźną nadzieją.Sophie zerknęła na Gemmę,która kiwała głową,ale mimo to wahała się.Co jeśli sytuacja się powtórzy? Jeśli podczas obiadu okrąży ich mnóstwo osób,będą robić zdjęcia i komuś uda wychwycić się jej twarz? Co wtedy? Co powie na to jej ojciec?
-Nie jestem pewna...-jęknęła,czując,jak jej serce wali mocno i szybko.
-Nalegam.-oznajmił krótko i uniósł kąciki ust do góry.Tysiąc pięćset myśli przebiegło w jej głowie w ciągu niespełna dwudziestu sekund,aż w końcu...
-No dobrze.-poddała się,wzdychając,ale już mocno tego żałowała.
Mając jeszcze dużo czasu,Sophie wróciła do domu z ogromnym ściskiem żołądka.Chciała porozmawiać z kimś o tym co się dzisiaj wydarzyło,ale wiedziała,że tą osobą nie może być Phil,jej ojciec.Na całe szczęście był w pracy,więc do wieczora nie zagrażało jej,że wyczyta coś z jej zmartwionej twarzy.
Czuła głód,ale i tak nie byłaby w stanie nic przełknąć,więc wzięła orzeźwiający prysznic,przebrała się w nową,pomarańczową sukienkę,nałożyła delikatny makijaż i tym razem wsiadła do samochodu,którego tata nie używał już od kilku tygodni,bo dostał służbowy,dużo lepszy od ich małego,fioletowego peugeota 107.
Przez niesforne korki,dopiero po czterdziestu minutach znalazła się po drugiej części Paryża.Zaparkowała samochód z wielką starannością,po czym weszła do nowoczesnego,oszklonego budynku,gdzie od razu skierowała się do recepcji.
-Czy panna Morellett jest w tej chwili zajęta?-spytała rudowłosej kobiety,siedzącej za biurkiem wśród sterty papierów.
-Właśnie wyszedł jej podopieczny,powinna być wolna przez najbliższe półgodziny.Pani nazwisko?
-Christelle Perrault.-odpowiedziała i czekała aż recepcjonistka skończy rozmawiać przez telefon.
-Może Pani wejść,czwarte piętro.-przypomniała jej,a Sophie podziękowała i skierowała się do windy.Élodie czekała na nią w swoim schludnym biurze,o pudrowych ścianach.Przywitała się z nią radośnie i usiadły razem na kozetce,na której zwykle siadają jej klienci.
-A teraz mów co się stało.Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha,jesteś strasznie blada.-pogłaskała ją po chłodnym policzku,a następnie wstała,aby zamówić dla nich kawę.
-Narozrabiałam.-westchnęła Sophie,po czym zaczęła wszystko,powoli opowiadać.
Czuła głód,ale i tak nie byłaby w stanie nic przełknąć,więc wzięła orzeźwiający prysznic,przebrała się w nową,pomarańczową sukienkę,nałożyła delikatny makijaż i tym razem wsiadła do samochodu,którego tata nie używał już od kilku tygodni,bo dostał służbowy,dużo lepszy od ich małego,fioletowego peugeota 107.
Przez niesforne korki,dopiero po czterdziestu minutach znalazła się po drugiej części Paryża.Zaparkowała samochód z wielką starannością,po czym weszła do nowoczesnego,oszklonego budynku,gdzie od razu skierowała się do recepcji.
-Czy panna Morellett jest w tej chwili zajęta?-spytała rudowłosej kobiety,siedzącej za biurkiem wśród sterty papierów.
-Właśnie wyszedł jej podopieczny,powinna być wolna przez najbliższe półgodziny.Pani nazwisko?
-Christelle Perrault.-odpowiedziała i czekała aż recepcjonistka skończy rozmawiać przez telefon.
-Może Pani wejść,czwarte piętro.-przypomniała jej,a Sophie podziękowała i skierowała się do windy.Élodie czekała na nią w swoim schludnym biurze,o pudrowych ścianach.Przywitała się z nią radośnie i usiadły razem na kozetce,na której zwykle siadają jej klienci.
-A teraz mów co się stało.Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha,jesteś strasznie blada.-pogłaskała ją po chłodnym policzku,a następnie wstała,aby zamówić dla nich kawę.
-Narozrabiałam.-westchnęła Sophie,po czym zaczęła wszystko,powoli opowiadać.
-Znalazłem ją z Zaynem,zanim stąd wyjechali.-powiedział,odsuwając przed nimi krzesła,a następnie odbierając od kelnera karty menu.-Merci.
-Reszta zespołu nie chciała tu zostać?-zagadnęła go Sophie,bo czuła się trochę niezręcznie.Przecież praktycznie ich nie znała.
-Nie,załatwiliśmy kilka wywiadów,kilka spotkań i teraz mamy dłuższą przerwę,więc wrócili do domu.Ale mnie Paryż oczarował,więc mój dom przyjechał do mnie.-zdzielił Gemmę łokciem,a ona parsknęła śmiechem.Słodko razem wyglądali,co jeszcze bardziej przytłaczało Sophie.Czuła się jak przyzwoitka.
-W takim razie witamy.-uśmiechnęłam się do niej.-Jak wrażenia?
-Niesamowite miasto.Już dawno chciałam tu przyjechać,ale jego nigdy nie ma,więc nie miałam się z kim zabrać.Moi znajomi jakoś niespecjalnie lubią podróżować.
-A na ile zostajecie?-zaciekawiła się.
-Czas pokaże.-wzruszyła ramionami.Harry pogonił ich do wybrania czegoś z menu,bo kelner zaczął się im przyglądać,gotów do wyruszenia po zamówienia.
-Tak właściwie,to zaproszenie Ciebie na obiad było trochę zaaranżowane.-zachichotał Harry,zwracając się do blondynki.-Odkąd zostałem tu zdany sam na siebie,tak na prawdę nie zjadłem jeszcze nic porządnego.Nic nie rozumiem z tego co tu piszą.
-Wczoraj stwierdziliśmy,że po prostu będziemy strzelać.-dołączyła się Gemma.-I na kolację przyniesiono nam talerz wielkości kołpaka,z garstką ziemniaków i marnym kawałkiem czegoś,co przypominało mięso.-wzdrygnęła się.
-Nie przesadzaj,talerz nie była aż tak wielki.Ale fakt,z ilością nie poszaleli.
-Być może zajrzeliście na stronę z przystawkami.-podsunęła Sophie i zajrzała do ich kart.Faktycznie spoglądali na złe strony,więc wskazała im palcem na dania obiadowe.
-Les escargots.Brzmi ciekawie.-zainteresował się Harry.
-To ślimaki.-uśmiechnęła szeroko na widok jego miny.Po głębokich konsultacjach,Gemma i Harry w końcu podjęli ostateczną decyzję.Ona zamówiła dla siebie zapiekankę z łososiem,a on indyka po prowansalsku.Sophie poprosiła o francuską tartę z warzywami.Na początku jednak cała trójka zadowoliła się przepyszną przystawką,zaś po zjedzeniu sytego obiadu,kelner zapodał im na stół deser i kawę.
-Matko,więc tutaj zawsze tak dużo się jada?-zdziwił się Harry,popijając swoje macchiato.-Przecież na obiad schodzi tu chyba z dwie godziny.
-I o to właśnie chodzi.Francuzi nigdy się nie śpieszą,wszystkim dokładnie się delektują,dlatego bardziej im to smakuje.
-To wyjaśnia czemu są tacy szczupli.Jak to się stało,że tak świetnie posługujesz się francuskim i angielskim,Christelle? Nie masz urody typowej dla jednego i drugiego kraju.-zauważyła Gemma.
Sophie przypominając sobie o dzisiejszej rozmowie z Élodie,postanowiła nie zdradzać zbyt dużo o sobie.
-Jestem pół na pół.Urodziłam się na północy Francji,ale dopiero kilka lat temu przeprowadziłam się do Paryża.-kłamała jak z nut.
-Ciekawe.Twój akcent nie jest typowo brytyjski.-robiła się podejrzliwa.Czyżby zauważyła jej trzęsące się dłonie?
-Wymieszany z francuskim,ogólnie brzmi dziwnie.-wzruszyła ramionami i w duchu podziękowała Harry'emu że zmienił temat.Właśnie opowiadał jakąś zabawną historię,która przydarzyła im się podczas ostatniego koncertu,ale przerwał mu telefon Sophie.Dziewczyna przeprosiła go,po czym wstała,z przyciśniętym telefonem przy uchu.
-Tylko się nie denerwuj.-usłyszała po drugiej stronie głos Lucas'a i oczywiste było,że zaczęła się denerwować.-Mój komputer wykrył,że oni...oni są w Brukseli.
Oglądał ktoś wczorajszą galę i wejście smoka Harry'ego? :D
Bardzo proszę o choćby króciutki komentarz,chociaż zwykłe słowo 'czytam'!
Boże! Znowu kończysz w takim momencie...
OdpowiedzUsuńBoję się, że Harry może potem czuć się urażony jak się okaże że Sophia go oszukuje.
/JustNiall
to znaczy jak się dowie że go oszukała :)
Usuń/JustNiall
Robi się tajemniczo, czyżby koniec sielanki? Jestem niezmiernie ciekawa moja droga. Już mówiłam ale powiem znów, dobra robota! M. ;)
OdpowiedzUsuńJezu...
OdpowiedzUsuńCzym zasłużyliśmy sobie, my czytelnicy, że każesz nas w tak okropny sposób??? błagam cię dodaj next!!!
A przy okazji znowu proszę o kolejną część always gleam of hope.
Życzę weny ;**********************
http://1d-one-little-thing.blogspot.com/
Horanowaxxx:*
Halo kochana! Podoba mi się ten wątek, w którym Sophie nie mówi mu prawdziwego imienia. Może być to naprawdę ciekawe i nie daję mi spokoju to w jaki sposób się dowie o jej prawdziwym imieniu. Zastanawia mnie to ciągle. Kurde, jeśli Sophi będzie się z nim spotykać, a on jest mega sławny, to znajdą ją. W sensie ci co są w tej Brukseli. Tak w ogóle to jestem ciekawa kto to jest. Świetny rozdział. Czekam na następny. Pozdrawiam i ściskam, Weronika :) xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Sophie jest bardzo tajemnicza. Podoba mi się to napięcie. ;)
OdpowiedzUsuńCo do wejścia Harry'ego to mogę powiedzieć - hahahahaha. Myślę, że wszyscy na długo to zapamiętają. :D
W końcu udało mi się znaleźć czas, by nadrobić wszystko. To opowiadanie jest cudowne, a ja już niesamowicie polubiłam Sophie. Sama nie wiem dlaczego, jakoś wywarła na mnie takie pozytywne wrażenie. Ten rozdział skończyłaś w okropny sposób! Przecież ja nie wytrzymam do kolejnego rozdziału. Pisz szybko. <3
OdpowiedzUsuńhttp://delirium-fanfiction.blogspot.com/
Czytam, choc to malo powiedziane bo po prostu pozeram twoje opowiadanie oczami, jest swietne. I do tego wszystko we Francji ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://love-stories-sucks.blogspot.com/
Jeju! Kim są oni? Genialny rozdział ;**
OdpowiedzUsuńSuper! :D Połknęłam wszystkie rozdziały za jednym razem :DD
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego ona używa dwóch imion ? :P
Zapraszam również do siebie:
www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com
Historia Zayna i Harrego dwóch nienawidzących się gangsterów, walczących o to co ich nieoczekiwanie połączyło...
Każdy komentarz mile widziany :))
Czytałam! I jest świetnie i czekam na więcej by czytać dalej! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :
http://monsters-night.blogspot.com/
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
http://law-of-death.blogspot.com/
Rany, przepraszam, że tak późno dodaję komentarz, możesz mnie zabić, no. Przepraszam tak bardzo, wybaczysz mi? Mam cichą nadzieję, że tak :c
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział jest jdkhgfhdgk ♥ Boże, kocham go!
Nie wierzę, że Sophie myśli, że Gemma jest dziewczyną Harry'ego, hahaha. Dobry żarcik, dawaj laska on jest twój i na ciebie leci, nie widzisz tego? Boże, tyle szczęścia, ty nie bierzesz, ugh!
Jestem ciekawa co za ludzie ścigają Sophie, to znaczy to na pewno jest coś poważnego i jestem strasznie podekscytowana.
No i na koniec powiem Ci, że piszesz cudownie i masz ogromny talent, którego Ci szczerze zazdroszczę, a ta historia, to strzał w dziesiątkę!
Pozdrawiam i życzę weny xx