sobota, 8 lutego 2014

Rozdział II


Oczy były ulubieńcami Sophie,jeśli chodzi o rysunki.Radziła sobie z nimi niemalże
perfekcyjnie,dlatego też tak często je rysowała.Starannie wykończona tęczówka,długie,
ciemne rzęsy i powieki mówiące o stanie w jakim znajdowała się dana osoba.
Najbardziej interesowały ją melancholijne spojrzenia,lub te należące do zakochanych:
pełne ciepła,miłości i niesfornego błysku.

Tajemniczy młodzieniec przychodził przez kolejne kilka dni po swój bukiet tulipanów.Za każdym razem płacąc kłaniał się nisko i odchodził z malowniczym uśmiechem,tak jak już Sophie ustaliła,zapewne do swej wybranki serca.Gdy mijały dokładne dwa tygodnie od ich pierwszego spotkania,chłopak zjawił się o tej samej porze,ale tym razem nie wskazał swoim długim palcem na kwiaty,tylko zaczął grzebać po kieszeniach,aż w końcu w jego dłoni ukazał się mały słowniczek angielsko-francuski.Sophie cierpliwie czekała,kiedy chłopak z zawzięciem wertował białe kartki.
-Bonjour,Mademoiselle.-przywitał się,patrząc jej głęboko w oczy,a jego głos: głęboki,zmysłowy i melodyjny,obił się o uszy dziewczyny.-Je voudrais la bouquet...-jego palce znów zaczęły błądzić między stronami.-..la bouquet...-powtórzył,mrużąc czoło w skupieniu.-..la boquet de tulipes roses!-zawołał zadowolony,kiedy w końcu udało mu się znaleźć to czego szukał.Sophie zachichotała cicho i podała mu to o co poprosił.
-Zapomniałem o s'il vous plait.-mruknął sam do siebie,a dziewczyna stłumiła śmiech i przyjęła od niego pieniądze.-Merci et au revoir!
-Au revoir,monsieur.-odwzajemniła ukłon i odprowadziła go wzrokiem,dopóki nie zniknął w tłumie turystów.


Chłopak po kilku dniach tej samej,krótkiej rozmówki,nauczył się jej na pamięć i nie potrzebował już swojego żółtego słowniczka.Podchodził ku niej z wielką pewnością siebie,jak gdyby był panem tego świata i nikt nie mógł przeszkodzić mu w realizacji jego planów.
Pewnego ciepłego wieczoru,kiedy przyjemny wiaterek owiewał ludzkie twarze,a gwiazdy zaczęły budzić się na niebie,młodzieniec o bujnej,brązowej czuprynie,po raz kolejny zjawił się po swoje kwiaty.I właśnie to zadziwiło Sophie: dlaczego po raz pierwszy od dwóch tygodni,przyszedł wieczorem,a nie wczesnym popołudniem?
-Bonjour.-przywitał się z uśmiechem,machając do niej lekko,a ona przyjrzała się jego ubiorowi.Tym razem nie był aż tak elegancki jak zawsze.Dotychczas miał na sobie czarną marynarkę i białą koszulę,w połączeniu z ciemnymi spodniami,a dziś ubrany był w soczyście zieloną,jak trawa,koszulkę i jeansy,co także ją zaciekawiło.Osobiście uważała,że ubiór ma wielkie znaczenie,stanowi wizytówkę człowieka.Po sposobie w jaki się nosi,można wywnioskować pewne cechy przypisane do osoby.Do tej pory uważała go za pewnego rodzaju gentlemana,bardzo szykownego i z klasą.Teraz także wyglądał niczego sobie,ale zmieniając komplet ubrań zbił ją z tropu i zaczął...intrygować.
-Bonsoir.-poprawiła go,a on zdziwiony kiwnął głową i powtórzył kilka razy,jakby w nadziei,że słówko wejdzie mu do głowy na stałe.-La bouquet de tulipes roses,oui?-spytała,z uśmiechem i zdziwiła się,kiedy pokiwał przecząco głową.
-Non.Adjourd'hui je voudrais...-tu zawiesił się i spuścił głowę,szukając pomocy w chodniku.-Hm...oczywiście zapomniałem,świetnie.Uno momento.-spojrzał na dziewczynę i zaczął chodzić w tę i we w tę,w nadziei że sobie przypomni.Sophie nie mogąc się powstrzymać wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem,zbijając go z pantałyku.
-Ale że co?-uniósł brew.
-Nie nic...przepraszam,mam dziś zwariowany...o matko.-przerwała nagle,uświadamiając sobie,że została przyłapana.
-Hej! Mówisz po angielsku!-zawołał lekko oburzony,ale bardziej zaskoczony.
-No..tak jakby...to prawdziwy cud!-zażartowała,ale chłopak się nie uśmiechał.
-To ja się tu produkuję każdego dnia...-westchnął,wkładając ręce do kieszeni i unosząc jeden kącik ust do góry.Sophie dostrzegła jak w jego policzkach tworzą się charakterystyczne dołeczki,takie same jak u niej.-Nie ważne.
-To co dzisiaj będzie?-spytała,przenosząc wzrok na kwiaty i muskając je wierzchem dłoni.
-Właściwie,to próbowałem spytać czy znasz jakąś godną polecenia restaurację,tu w pobliżu?-machnął ręką.
-Zależy czego szukasz.-odpowiedziała,przygotowując urodzinowy bukiet kwiatów dla małej dziewczynki,która postanowiła sprawić przyjemność swojej mamusi.-Jak zdążyłeś zauważyć,restauracji tu jest multum.
-Coś przyjemnego,z miłą atmosferą,niezbyt sztywnego.
-Trudno wybrać jedną.Mój tata na przykład bardzo lubi Chez Les Anges,to kilka ulic stąd,mogę podać Ci adres,bo akurat mam go gdzieś w telefonie...Voila!-podała dziewczynce bukiecik i wydała jej resztę.
-A może po prostu sama mi ją pokażesz? Ja zapraszam.-uśmiechnął się szeroko,a ona spojrzała na niego zdziwiona.Od dwóch tygodni przychodzi tu po kwiaty dla swojej ukochanej,a dziś tak po prostu proponuje jej kolację?
-To nie jest dobry pomysł.-odpowiedziała w końcu i przeniosła wzrok na klientów,którzy zaczęli się namnażać.
-Dlaczego? Tak się złożyło,że przyszło mi dzisiaj zjeść kolację samemu,a bardzo tego nie lubię.-stanął obok niej,bo ludzie stojący w kolejce zaczęli spychać go na bok.Kilka osób najwyraźniej go rozpoznało,bo zaczęło szeptać między sobą.Sophie zdawało się,że już go gdzieś kiedyś widziała.-To jak będzie?
-Przykro mi,ale nawet Cię nie znam.-odpowiedziała,nie patrząc na niego.
-Jestem Harry.-przedstawił się i wtedy ją oświeciło.Burza loków,charakterystycznie melodyjny głos,który zdaje się,że już gdzieś słyszała.I to imię.
-Oczywiście,że tak.-powiedziała sama do siebie i zaśmiała się,a on spojrzał na nią badawczo.Już otwierał usta żeby spytać o jej imię,ale podeszła do niego para nastolatek,z prośbą o wspólne zdjęcie.Za chwilę zbiegło się ich więcej,i więcej,i więcej...aż nadeszła pora kiedy Sophie kończyła pracę.Wazony z kwiatami zaniosła do niewielkiej budki,w której przez noc przechowywała pozostałości z dnia,i w której sprzedawała podczas deszczowej pogody.Właśnie zamykała ją na klucz,kiedy ponownie dopadł ją Harry.
-Przepraszam.To co,mogę Cię porwać na godzinkę?-wciąż się nie poddawał,i spytał z nadzieją.Sophie wzdrygnęła się na słowo ''porwać''.Harry nie wiedział jak niewłaściwego słowa użył,nawet jeśli miało ono całkowicie inne znaczenie w tym kontekście.Blondynka upewniła się,że dobrze zamknęła budkę i spojrzała w oczy chłopaka.
-Na prawdę nie mogę.Bonne nuit,Harry.-uśmiechnęła się lekko,po czym ominęła bruneta,wsiadła na swój rower i odjechała.


Za nami rozdział drugi.Niezmiernie się cieszę z tych sześciu komentarzy,pod pierwszym postem! Dziękuję <3 W dalszym ciągu proszę was o wasze opinie :) Co sądzicie o tym rozdziale?

10 komentarzy:

  1. Jezu, świetny rozdział. Och, Sophie dlaczego ty się nie zgodziłaś na tą kolacje? Coś mi się jednak wydaję, że Harry nie kupował kwiatów swojej ukochanej. Ale to tylko moje przeczucia. Jestem ciekawa co wymyślisz w kolejnym rozdziale :) Nie wiem dlaczego, ale strasznie podoba mi się to zdjęcie Harry'ego, boziu *.* Pozdrawiam, Weronika :) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Cieszę się, że w rolę Sophie wcieliła się Amanda Seyfried. Moja ulubiona aktorka <3

      Usuń
  2. OMG! *.*
    Jsincrygyciuwxbnmqxnrrymrk....


    Już się ogarnęłam! c; Jezu... Nie mogę! Jaki ty masz WIELKI talent! Kiedy odmówiła Harremu wyjścia to ja takie: WTF?! Serio?! Nuybcun...
    Ten początek opowiadania jest CUDOWNY!!! Czekam na Next! <33
    Buźka ;**********************
    http://1d-one-little-thing.blogspot.com/

    Horanowaxxx:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *_* Hazz bedzie sie teraz staral xD Prawde mowiac ciekawa jestem co wykombinujesz potem, i jak dojdzie do tego pozostala czworka debili
    JustNiall

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, niezmiernie się cieszę, że znów dopadła Cię wena ;) Rzeczywiście, Paryż jednak dodaje uroku i nie da się ukryć, już powiało romantycznością. Jestem ciekawa przeszłości Sophie, a jeszcze bardziej jak to wszystko rozwiniesz i połączysz wszystkie wątki. Czeeekam! PS uwielbiam kiedy do rozdziału dodajesz swoją muzykę! M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Next! Proszęęęęę! Masz talent do pisania. nie to co ja.. nawet w komentarzu się rozpisać nie potrafię! Ehh... Jestem twoją fanką nr.1! :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) / Lulu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. C'est génial!
    Robi się naprawdę ciekawie.
    Wydaje mi się, że Harry polubił Sophie, a nawet bardzo. ;)
    Ciekawi mnie dla kogo są te kwiaty... A może to tylko zwykły pretekst?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero przeczytałam....
    Jestem pod wrażeniem :O
    Się pośmiałam przy tym :D
    Jest to świetne!
    Wspaniale, wesoło się zaczyna i w ogóle podoba mi się :D
    Oby było tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Sophie zgrywa niedostępną? To może nakręcić Harry'ego :D Ale myślę, że się nie zgodziła dlatego, że myśli iż słodki Harry ma kogoś, hahahahhahaa, nie ma, Sophie, spinaj poślady i pędź na kolację z tym przystojniakiem :D
    Bardzo podoba mi się to opowiadanie, kocham je mimo, że są tylko dwa rozdziały. Jak to możliwie, że piszesz tak doskonale? Jesteś niesamowita, jestem Twoją fanką! <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx
    PS Zapraszam do mnie :)
    killer-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie mi się podoba. Czekam na nn. :P

    OdpowiedzUsuń

Wyrażając swoją opinię dajesz mi ogromną motywację do dalszego tworzenia.Merci! :3